Parkowanie w bocznych ulicach ma swoje zalety
Do Pistoi na kilka dni przyjechała Andrea, moja niemiecka przyjaciółka. Zdążyłyśmy spotkać się dwa razy. Za drugim razem umówiłyśmy się na kawę na mieście. Najpierw załatwiłyśmy różne sprawy, a później chciałyśmy wybrać się do baru, by spokojnie porozmawiać. Byłyśmy daleko od centrum i postanowiłyśmy pojechać do baru w pobliżu Candegli. Na głównej drodze było trudno znaleźć wolne miejsce, więc skręciłyśmy w boczną. Po jakis 200 metrach znalazłyśmy małą przestrzeń do zaparkowania. Tuż przy rzece przy której była kapliczka oraz tajemniczy otwór/furtka do rzeki…
A po drugiej stronie opuszczony dom.
Bardzo nas korciło, by tam wejść, ale ani nie było czasu ani pewności w jakim stanie jest wnętrze.
Wyglądało na totalną ruinę. Zrobiłyśmy więc zdjęcia z okna. W kuchni została nawet kuchnia, na ścianach kafelki, a z góry podwieszona była lampa z kawałkiem żarówki ledowej.
Dom więc jeszcze do niedawna musiał być zamieszkały.
Razem z Andreą powspominałyśmy czasy kiedy to odkrywałyśmy opuszczone miasta w Toskanii.
Przyszła chęć zwiedzania i ponownego ekplorowania nieznanego. Kiedy Andrea następnym razem wróci do Pistoi, chociaż na kilka dni, koniecznie musimy zorganizować sobie jakąś fajną wycieczkę.