Wesoły samolot
Nie bylo mnie kilka dni w Toskanii. O tym opowiem w najblizszych dniach. Dzisiaj chcialam wspomniec o locie z Warszawy do Bolonii. Zaloga oprocz tylko 1 pilota byla wloska. Tak wiec na ziemi wloskiej poczulam sie juz na plycie lotniska w Modlinie. Atmosfere lekkosci i humoru dalo sie uslyszec juz na samym wstepie.
Po przedstawieniu sie pan pilot powiedzial tak:
A teraz zostana wylaczone na chwile swiatlach, gdyz bedziemy startowac. Jednak mozecie panstwo wlaczyc sobie swiatelka nad glowa: w celu czytania lub jesli balibyscie sie pasazera siedzacego obok.
Wloski stewardes tez zartowal z ludzmi na pokladzie, a do dzieci robil smieszne miny.
W polowie lotu ponownie odezwal sie kapitan. Spytal sie czy komus jest zimno czy cieplo i opowiadal, zeby sie nie martwic, bo zaraz bedziemy w Bolonii, a tam jest cieplo.
Po rozniesieniu jedzenia i picia, perfumow i zdrapek wszyscy stewardesi i stewardesy usiedli na koncu samolotu i sie swietnie bawili. Chichotali, opowiadali prywatne historie. Jednym slowem jak by znajdowali sie we wloskim barze lub knajpce. Takiej rozbawionej zalogi jeszcze nigdy nie widzialam.
Pod koniec lotu kapitan wszystkich pozegnal i dodal:
Tym co pala radze, zeby przestali….albo udali sie do miejsc wyznaczonych na lotnisku dla palaczy.
Lot zakonczyl sie mega uderzeniem kol o plyte lotniska, a nastepny kilkoma podskokami.