Nowe wyzwanie szkolne
No coz, miarka sie przebrala. Sprawa z dyskiem metalowym w lasagni zrobila swoje. Rodzice zaczeli wypisywac dzieci ze stolowki.
Ja tez juz dlugo sie do tego przymierzalam. Tylko czekalam jeszcze na jakis sygnal. Dla mnie sygnalem byly te lasagne. Poszlam do biura Publicznego Szkolnictwa i zrezygnowalam z obiadow szkolnych.
Od dzisiaj Julcia i Theo bedzie nosic obiad w termosie. Dla nas, matek, bedzie to kolejny obowiazek do spelnienia. Wstawanie pol godziny wczesniej, gotowanie, szykowanie walowki. Do tej pory myslalo sie o podwieczorku, ktory dzieci jedza o godzinie 10.00. Teraz dochodzi obiad.
U nas ze stolowki nie korzystaja 4 osoby (na 21 uczniow), ale w jednej klasie jest juz 7 uczniow (na 21), ktorzy obiad przynosza w termosach.
Oto, jak wygladaja realia we Wloszech. Zobaczymy, co przyniesie przyszlosc 😉
Dzieci będą kochały swoje mamusie jeszcze mocniej! za pyszne domowe obiadki i za zaangażowanie.
Niech stolowka zazdrosci
No i juz inne dzieci zaczynaja zazdroscic. Niektore mamy zaczynaja myslec o zmianie, od 1 stycznia 😉
Dziwne to i smutne…
Co robic. Robi sie wszystko dla dobra dziecka.
Jak to możliwe? A nie można zmusić tej szkolnej stołówki, by gotowała zdrowo, smacznie i bez „niespodzianek”???
Staramy sie, niestety mysle, ze firma przygotowujaca posilki chce duzo zarobic tanim kosztem…Czyli zero jakosci, a cena wysoka.