Pani Lucia królowa necci
W zeszla niedziele na eko targu w Pistoi (przy kosciele Vicofaro) pojawila sie pani Lucia. Jest ona znawczynia robienia nalesnikow kasztanowych (w Toskanii zwanych necci).
Wraz z mezem mieszka w gorach Pistoi, w miejscowosci Piteglio. Zbieraja kasztany, a nastepnie przerabiaja je na make. Potem jezdza po roznych festynach i smaza nalesniki.
Pani Lucia oraz maz zblizaja sie do osiemdziesiatki i powoli zaczynaja myslec nad przekazaniem biznesu komus z rodziny. Niestety dwojka dzieci nie podziela pasji rodzicow. Stad panstwo Andreotti maja duzy problem. Szukaja kogos kto chcialby kontynuowac ich prace: poczawszy od zbierania kasztanow, po mielenie ich na maki, a nastepnie smazenie nalesnikow…
Moze ktos jest chetny?
Cieple nalesniki kasztanowe z ricotta to niebo w gebie!
Na koniec krotkie filmiki:
Ja bym byla chetna, ale chyba troche za stara jestem na takie nagle zmiany w zyciu…
Czy na Twoim blogu znajde przepis na nalesniki z maki kasztanowej? Bo make mam, ricotta tez sie znajdzie. To moze jednak juz zaczne trenowac?
Pozdrawiam z usmiechem, pod ktoras poprzednia notka zjadlo mi komentarz, ale juz nie mialam nastroju, zeby pisac ponownie. Moze tego nie zje?:-)
Nigdy nie jest za pozno na zmiany 🙂 Nie sadze, zebys byla w wieku pani Lucii 😉 Na moim blogu (dziwne), ale nie ma przepisu na nalesniki kasztanowe. To pewnie dlatego, ze przepis znalazl sie w ksiazce pt.Smaki Toskanii. Tak czy inaczej: nadrobie zaleglosci i niedlugo wkleje post o necci 🙂
ps.dziekuje, ze napisalas o zjedzonym komentarzu.znalazlam go w spamach i uratowalam 😀
A, dzieki, „Smaki Toskanii” mam, to sobie sprawdze:-)
😀
Pani Lucia jest uroczą osobą:) Żałuję, że nie rozumiem jej opowieści… Naleśniki kasztanowe są przepyszne – to pierwszy przepis na moim blogu, zresztą pochodzący od Ciebie:) Pierwsze udały mi się bez zarzutu, potem bywało różnie. Może to kwestia gęstości ciasta…. – chętnie zajrzałabym do miski Pani Lucii:) Ale teraz tak sobie myślę, że sekret może też tkwić w sprzęcie do smażenia:) Pozdrawiam!
Ja w domu smaze na patelni. Dolej do ciasta troche oliwy i dobrze natlusc patelnie. Przyznam, ze na ceramicznych niezbyt dobrze sie odklejaja, ale na zwyklej „czarnej” wszystko jest w porzadku.
Właśnie, smażenie na ceramicznej to porażka (nie rozumiem zachwytu nad tymi patelniami, bo u mnie wszystko do nich przywiera, choć mam patelnię z wyższej półki). A zwykła „czarna” to jaka – żeliwna tzw. cygańska? Takiej nie mam, ale rozważałam jej zakup.
Myslalam o żeliwnej.
A to dziwne, bo ja smażę na ceramicznej i jest nawet lepsza niż ta niska do naleśników. Nic nie przywiera i szybciutko smaży.
Maka kasztanowa jest troche grubsza od zwyklej i bardziej klejaca sie. Stad lubi przywierac do patelni ceramicznych 😉 Takie jest moje zdanie 😉