Castelvecchio di Compito. Piękna panorama, wypoczywające koty i toskańskie klimaty.
Czy kiedyś zdarzyło Wam się, że jechaliście w konkretne miejsce, ale przez przypadek nagle zmieniliście zdanie i trafiliście gdzie indziej?
Kilka dni temu mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do parku narodowego, mieliśmy chodzić z plecakiem i obserwować naturę. Po drodze zatrzymaliśmy się na kawie w jednym z przydrożnych barów. Na wzgórzu zauważyliśmy małe miasteczko i bardzo nas zainteresowało.
.

.
W barze jeden pan wyjaśnił, że to jest też Castelvecchio di Compito, ciąg dalszy miasteczka z dołu. Postanowiliśmy zerknąć na nie z bliska. Podjechaliśmy niezbyt szeroka drogą. Zostawiliśmy auto tuż przed wjazdem, przy drodze był mały parking. Przez samo miasto przejeżdża droga, ale jest wąska i oczywiście dwukierunkowa.
Specerkiem udaliśmy się do centrum. Nad głowami rosły granaty, ale jeszcze małe i niedojrzałe.
.
.
Castelvecchio di Compito znajduje się w gminie Capannori w prowincji Lukki. Położone jest na wysokości 135 metrów n.p.m. Dawniej pozostawało ważną strategiczną osadą ze względu na położenie na granicy terytoriów spornych między Lukką, Florencją i Pizą.
Obecnie liczy 700 mieszkańców. Jest to typowe miasteczko z toskańskim klimatem. Uliczki raz w dół, raz w górę. Wszędzie doniczki z kwiatami, jakieś ozdoby z terakoty, małe rzeźby przed domami. Tu chyba turyści w ogóle nie dojeżdżają, stąd widok nowych twarzy wywołuje zainteresowanie. Wiele domów jest odremontowanych, być może niedawno zostały kupione i mają nowych właścicieli. Kilka domów było jeszcze do sprzedazy.
Istnieje tu domowa atmosfera. Każdy mówi: dzień dobry i przygląda się nowym twarzom. Kiedy podziwialiśmy panoramę i cytryny zauważyliśmy pana zbierającego figi. Od razu wdał się z nami w rozmowę. Był taki miły, że zaproponował trochę owoców. Ale my nie chcieliśmy pozbawiać go tych słodkości, pomogliśmy w poszukiwaniach i ruszyliśmy w dalszą drogę.
.
.
.

.
Za figowym drzewem rosła śliwa pełna owoców. Namówiliśmy pana, żeby koniecznie je zebrał.
.
.
Mieliśmy okazję spotkać leniwie wypoczywające koty. Jeden pozował do zdjęcia, drugi przebudził się i chciał się bawić.
.
.

.
Niektóre domy były zbudowane w skale. To co rzucało się w oczy w wielu przypadkach to dobudówki, w których mieściły się toalety. Kiedyś łazienek w domach nie było, więc kiedy przyszła nowoczesność to dobudowano je. Są podwieszone na wysokościach.
.
.
.
.
Dotarliśmy do kościoła Świętego Andrzeja. Przed nim stała stara Ape.
.
.
.
Przy głównej ulicy zauważyliśmy mały budynek. Zajrzeliśmy di środka. Prawdopodobnie kiedyś były to toalety publiczne.
.
.
.
Poniżej wstawiam trochę zdjęć, żebyście poczuli klimat tego miejsca.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.







































