Certosa di Calci. Ukryty toskański skarb z polskim akcentem.
Niedawno byłam w małej miejscowości o nazwie Calci i odkryłam toskańską perełkę. Chodzi o ogromny klasztor o pełnej nazwie Certosa della Val Graziosa di Calci. Val Graziosa nazywane jest to miejsce w dolinie u stóp gór pizańskich.
.
.
.
Potężnej wielkości budynek został podzielony na dwa: w jednej części znajduje się Muzeum Historii Naturalnej Uniwersytetu w Pizie, a drugą część można zwiedzać z przewodnikiem.
.
.
I jest to wizyta pokazująca historię klasztoru i życie mnichów. Bilety do nabycia są w kasie po lewej stronie, wizyty są co godzinę i trzeba się na nie zapisać. My byliśmy w sezonie zimowym i nie było problemu z zapisaniem się na najbliższe zwiedzanie. W sumie było nas 6 osób, więc grupa bardzo mała.
Przed wejściem mieliśmy jeszcze 40 minut więc przeszliśmy się wzdłuż murów. Było ciepło i tak jak my spacerowało trochę osób z okolic.
.
.
.
.
.
W końcu pojawiliśmy się przed bramą klasztoru, przywitała nas przewodniczka i zaprosiła na dziedziniec.
.
.
Jakie wielkie zaskoczenie czekało na nas. Przed oczami pojawiły się rzeźby Igora Mitoraja.
.
.
.
.
I jak nam wyjaśniono we wnętrzu było ich jeszcze więcej. Potem poszperałam w internecie i wyczytałam, że te rzeźby są w klasztorze od 2018 roku. I jest ich w sumie około 15. Niestety niedługo rzeźby opuszczą klasztor, gdyż zostaną przewiezione do powstającego Muzeum Mitoraja w Pietrasanta. Rzeźbiarz właśnie tam mieszkał i tworzył. Od kilku lat budowane jest tam muzeum. Z pewnością będzie imponujące. W klasztorze w Calci rzeźby Mitoraja znajdują się w korytarzu, kaplicy oraz celi.
.
.
.
.
.
.
.
Powróćmy do zwiedzania. Wizyta trwa około godziny. Nasza grupa, pomimo że mała, ale ciekawa i zadająca pytania, pozostała we wnętrzach nieco dłużej. Najpierw weszliśmy do kościoła.
.
.
.
.
Następnie przeszliśmy korytarzami do pomieszczeń z kaplicami. Byliśmy pod wrażeniem trójwymiarowych podłóg i trójwymiarowych obrazów. Klasztor pochodzi z XIV wieku.
.
.
.
Przewodniczka zaprowadziła nas do jednej dużej celi, gdzie zdjęcia wyszły ciemne ze względu na brak światła. Na dworzu właśnie zachodziło słońce. W celi znajdowała się witryna z narzędziami stolarskimi. Cele ogrzewane były kominkami.
.
.
.
.
Z celi do klasztoru ponownie przeszliśmy przez ogród, w którym znajdował się cmentarz mnichów. Co ciekawe byli oni chowani anonimowo, bez podpisania grobu.
.
.
.
.
Przewodniczka pokazała nam tygodniowy grafik klasztor, dzięki któremu mnisi wiedzieli co mogą robić i gdzie się udawać. Część mnichów żyła w zamkniętej klauzuli.
.
.
Obejrzelismy stołówkę gdzie też znajdują się obrazy trójwymiarowe. A jeden z nich ukazujący spożywanie posiłku przez mnichów przy stole, zmienia perspektywę w zależności w którym miejscu sali stoimy. Niesamowite wrażenie.
.
.
.
.
.
Na pierwszym piętrze znajdują się pomieszczenia dla gości. Tutaj Medyceusz przyjeżdżał z całą swoją świtą. Obejrzeliśmy apartament, w którym właśnie zatrzymywali się najważniejsi.
.
.
.
.
.
Tymczasem na dworzu zrobiło się ciemno. Jeszcze z okiem udało się zrobić kilka zdjęć i powoli kierowaliśmy się do wyjścia. Jeszcze kilka ujęć rzeźb Mitoraja i przepięknego klasztoru…
.
.
.
.
.
Z pewnością tu wrócę, choćby dlatego, że nie zdążyłam obejrzeć Muzeum Historii Naturalnej.