Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on lip 10, 2023 in Kuchnia toskańska, Kuchnia włoska, Moja Toskania | 1 comment

Lipcowe warsztaty kulinarne za nami

Lipcowe warsztaty kulinarne za nami

Zakończyły się kolejne warsztaty kulinarne. To było pierwsze spotkanie zorganizowane w lipcu, podczas wakacji. Zawsze odbywały się tylko w maju lub czerwcu, a potem we wrześniu czy październiku.

.

.

Lipcowe słońce nie przeszkadzało nam w pracach przy zagniataniu czy krojeniu. Przed willą pojawiało się w całej krasie dopiero przed godziną 14. Tak więc stół na obiad nakrywaliśmy pod ogromną magnolią.

.

.

Każdy dzień był bardzo różny. Pierwszego dnia zrobiliśmy tagliatelle w pysznym sosie bakłażanowym.

.

.

.

.

.

Kto chciał to dodał sobie pikantne peperoncino. Pomarańczowe kokardki odniosły sukces i prawie w całości zniknęły ze stołu. Delikatny smak marchwi połączył się cudownie z drobno skrojoną szałwią.

.

.

Wszystkie zioła zbieraliśmy w ogrodzie.

.

.

Na przystawkę były bruschette i zielone crostini.

.

.

Zrobiliśmy również słone ciasto na winie z farszem z cukinii, pomidorków czereśniowych oraz crescenzy.

.

.

A na deser upiekliśmy czekoladowe cantuccini i zrobiliśmy pannę cottę w dwóch odsłonach: truskawkowej i czekoladowej.

.

.

.

.

Do deseru zawsze towarzyszyła nam dobra kawa.

.

.

Kolejny dzień rozpoczął się od robienia apulijskich orecchiette. Było z tym mnóstwo zabawy, bo makaron wychodził raz duży, raz mały, raz gruby, a raz za cienki i wtedy przerywał się.

.

.

.

.

Ale przecież po to są warsztaty, żeby nauczyć się robić potrawy włoskie i toskańskie.

.

.

Małgosia zajęła się robieniem sałatki z płaskurki. Drobniutko pokroiła wszystkie składniki i wspaniałe doprawiła oliwą i octem balsamicznym.

.

.

Przyszła ochota na smażenie liści szałwii. Była cudownie chrupiąca.

.

.

.

Na deser zaserwowaliśmy tiramisú cytrynowe. Potrzymaliśmy je trochę w zamrażarce, żeby było mocno schłodzone.

.

.

.

Była też czekoladowa sbrisolona z cudownym farszem z ricotty i kremu orzechowego. Palce lizać.

.

.

.

.

Trzeci dzień przeznaczony był na pieczenie chleba toskańskiego, schiacciaty oraz pizzy. Tak więc zagniatania było sporo.

.

.

Trzeba było pilnować ciasta, które wyrastało bardzo szybko. Zrobiliśmy dwa rodzaje schiacciaty, żytnią i z mąki pszennej. Do połowy dodaliśmy rozmaryn.

.

.

.

Chleb wyrósł mega szybko, trzeba było biegiem wstawiać go do pieca.

.

.

.

A później przyszła kolej na pieczenie pizzy. Trudno mi teraz powiedzieć ile w sumie upiekliśmy placków… Jedno jest pewne, nikt nie był potem głodny.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Po słonym nie zabrakło słodkiego i dobrej mocnej kawy. Sezon owocowy trwa więc ciasto kukurydziane upiekliśmy z morelami. Tylko w ferworze prac zapomniałam posypac je cukrem pudrem…

.

.

.

Razem z nami biesiadowała zawsze Maria, właścicielka willi Costa.

.

.

.

Tydzień minął zbyt szybko. Szkoda, bo było jeszcze tyle rzeczy do opowiedzenia, tyle do upieczenia….

1 Comment

  1. Komentarz *

Post a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *