Business cytrynowy
Wracałyśmy z wycieczki i przy drodze zauważyłysmy samochód ciężarowy z tyłu otwarty ze wszystkich stron, a w środku tysiące cytryn.
.
.
.
Postanowiłyśmy zatrzymać się w celu zrobienia kilku zdjęć. No ale jak tu bezczelnie stanąć przed właścicielem i pstrykać fotki?! Trzeba było kupić trochę cytryn.
Z auta wyszłam tylko ja i udałam się do sprzedawcy. A ten od razu wdał się w rozmowę….że wydaje mu się odpowiednia do sprzedaży tych cytryn, że mam coś w sobie….że chce mnie zatrudnić…i takie tam…
.
.
W między czasie robiłam zdjęcia auta i cytryn, a pan dalej nawijał….
Na koniec wręcz zmusił do zapisania jego numeru w moim telefonie. Chciał żebym dała mu od razu sygnał, ale nie takie numery….
No w każdym bądź razie zauroczony Pan dodał mi jeszcze dodatkowo siatkę cytryn i zachęcił do zrobienia limoncello.
.
.
Co też w domu uczyniłam.
Limoncello jest już w drugiej fazie, zalane wodą z cukrem. Niebawem będzie można go skosztować!
.
.
A sprzedawcą cytryn przy drodze nie zostanę.