Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on lut 11, 2023 in Moja Toskania | 0 comments

Włoskie biesiadowanie przy stole

Włoskie biesiadowanie przy stole

Mam ochotę napisać o włoskim biesiadowaniu, bo jestem pełna podziwu jak one wyglądają. Za każdym razem obserwuje takie spotkania i mam zamiar o nich napisać.

Wydaje mi się, że kiedy Włosi zasiadają do długiego stołu z przyjaciółmi lub rodziną, to zapominają o wszystkim i celebrują tu i teraz, delektują się jedzeniem, które hurtowno pojawia się przed nimi. My Polacy nie zapominamy o naszych sprawach codziennych, trudach, problemach . Mam wrażenie, że włoskie rozmowy przy jedzeniu są bardziej optymistyczne niż polskie. Ale to moje zdanie. Lubimy narzekac? Jakie jest Wasze zdanie?

Włoska biesiada w restauracji trwa bardzo długo. Doliczyłam się nawet pięciu godzin. Mam tu na myśli zwykły obiad, nie żadna spe cjalna okazja jak urodziny, chrzciny czy komunia. Zwykłe spotkanie obiadowe. Miłe jest to, że z restauracji nas nie wypędzają, nawet jak jest grupo po 17. Wszyscy cierpliwie czekają na finał, a w między czasie szykują restaurację na kolację.

Wszystko zaczyna się od przystawek. A nawet nie. Ostatnio od powitalnego Prosecco (w menu może byc mowa o przywitalnych bąbelkach) . Miło, ale dla mnie mieszanie kilku rodzajów alkoholu w czasie jednej biesiady to stanowczo złe. I osobiście za dużo. Pamiętajmy, że do dań podawane są wina białe i czerwone (w zależności co zamówiliśmy). A na końcu pije się coś na trawienie i degustuje limoncello albo Vin Santo.

Wrócmy do przystawek.

Może to byc talerz przekąsek podany każdemu z osobna, ale może byc jeszcze do tego seria dodatkowych dań, takich jak w Toskanii pappa al pomodoro, naleśniki z ricottą i szpinakiem itp.

Suflet z karczochów

Pojawiają się również coccole, smażone ciasto, które można przekroic i nafaszerowac wędliną lub serem (np. stracchino do rozsmarowania).

Przekąski mogą byc też podzielone na dwie kategorie, tj. terra czyli ziemia (mięsne i wegetariańskie) oraz mare (wszsytko związane z morzem).

Później wchodzą pierwsze dania, co oznacza makaron lub ryż.

Ravioli z sosem bolońskim
Ravioli ziemniaczane z masłem i szałwią
Pappardelle z dzikiem
Risotto z prawdziwkami
Risotto warzywne
Dwukolorowe tagliatelle z prawdziwkami
Gnocchetti z frutti di mare

Następnie kolej na drugie danie. I tutaj na stoły wchodzą mięsiwa. Jeśli jest dużo osób to Włosi lubią zamawiac półmiski wielu dań i dzięki temu mogą wszystkiego posmakowac. Mogą byc to talerze grillowanych mięs (w tym też kiełbasek), do tego hurtowe ilości pieczonych ziemniaków z rozmarynem. Toskańczycy lubią krwistego befsztyka. Może to byc też i ryba (często w nadmorskich restauracjach). Jest tego dużo i zazwyczaj sporo zostaje. Zauważyłam, że ostatnio znajomi proszą o tzw. doggy bag, jedzenie, które nie zostało zjedzone, zostaje zapakowane i można je zabrac do domu. I nie chodzi tu o doggy, naszego psa, ale ogólnie o odgrzanie sobie w domu dania dla siebie.

W moim archiwum mam trochę drugich dań w wersji wegetariańskiej.

Smażone warzywa w cieście
Zestaw sufletów
Grillowane warzywa

Po tym wielkim obżarstwie przychodzi kolej na słodkie. Samo czytanie nazw w menu sprawia, że cieknie nam ślinka. Trudno wybierć, nie wiadomo na co się zdecydować. We Florencji polecam Fedorę, tort śmietanowy, który występuje rzadko w kartach. Dlatego jak jest to warto go spróbować.

Zamówienie lodów uważam za stratę w delektowaniu się cudownych propozycji w karcie. Przecież dobre lody można zjeśc w lodziarni, a w restauracji trzeba zamówic coś niecodziennego.

Poniżej propozycje deserów.

Scomposta, połamane ciasto francuskie z kremem chantilly
Babeczka karmelowo czekoladowa
Babeczka z ciastkami migdałowymi amaretti i czekoladą
Proffitterol, ptysie nafaszerowane kremem i polane czekoladą
Babeczka pistacjowa w środku z gorącym sosem pistacjowym

Na końcu zamawiamy kawę. Na trawienie.

Po czym niektórzy zamawiają również alkohol, też na trawienie…. amaro lub grappę.

Grappa długo dojrzewająca

A właściciel restauracji może wszystkim postawic limoncello, likier cytrynowy.

Jeszcze siedzimy, jeszcze śmiejemy się i rozmawiamy. A w styczniu, po 17.30 powoli robi się zmierzch i słońce chowa się w morzu…

Jeśli przypomnę sobie coś z moich włoskich biesiad to dopiszę w tym poście. Temat uważam za długi i do dalszego rozwinięcia.

W komentarzach opiszcie Wasze wrażenia z włoskich spotkań w restauracjach.

Post a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *