W poszukiwaniu chłodu w mieście
Trzeba się jakoś ratowac przed tą falą upałów. Ale przecież obowiązki nie pozwalają na to, by wypuścic się gdzieś na dłużej nad morze. Jedynym rozwiązaniem jest więc pobyt na basenie.
Każdy basen ma inne ceny i zasady. Dla przykładu podobno wstęp na basen przy jednym z hoteli w Pistoi kosztuje 25 euro. Podobno w cenę wkalkulowany jest talerz makaronu. Ale czy wszyscy są zainteresowani takim obiadem? Po co podwyższac cenę? Dla niektórych może to byc odstraszające. Rzeczywiście na wielu basenach widnieje informacja, że nie można wchodzic z własnym jedzeniem. Trzeba więc kupowac coś na miejscu. Ale wiadomo jak to jest….ludzie i tak przynoszą swoje.
Żeby nie płacic tak drogo (no bo np. rodzina czteroosobowa to koszt 100 euro) niektórzy z Pistoi jeżdżą do Porretty Terme. Tam podobno basen kosztuje 10 euro od osoby. Jest różnica.
Mnie znajoma namówiła na basen przy hotelu w Calenzano.
Byłyśmy pół dnia i w niedzielę zapłaciłyśmy 9 euro, w tygodniu pół dnia kosztuje 8 euro, a cały dzień chyba 15 euro. Dostałyśmy krzesła i parasol, leżaków już nie było (dopłata 2 euro).
Gości hotelowych raczej nie widziałam, sami okoliczni. O godziine 18 zaczęło się przerzedzac.
Było cudownie. Można by siedziec w wodzie non stop.
W przerwach pomiędzy rozmowami wymieniałyśmy się owocami, bo każda z nas przyniosła jakiś zestaw. A w barze wypiłyśmy mrożony krem kawę.