Warsztaty kulinarne w czerwcu i wymiana multikulti
Tegoroczne warsztaty kulinarne w czerwcu były inne od pozostałych. Grupa składała się z osób różnej narodowości, stąd do porozumiewania się używaliśmy trzech języków. Alejandra przybyła z Argentyny, ale mając włoskie korzenie porozumiewała się po włosku.
Dwie Chinki rozmawiały z nami po angielsku, a z Polkami oczywiście mówiłyśmy w ojczystym języku.
W warsztatach uczestniczyły również dziewczynki Alexis i Eiris przybyłe ze Stanów Zjednoczonych.
Pogoda dopisywała, warsztaty odbywały się na świeżym powietrzu. Do kuchni zaglądałyśmy po to, żeby coś wrzucic na gaz lub do piekarnika.
O godzinie 13 słońce padało na nas, ale powoli kończyłyśmy nasze prace, sprzątałyśmy i ustawiałyśmy stoły do wspólnej biesiady.
Nasze potrawy urozmaicone były świeżymi ziołami.
Zbierałyśmy je w ogrodzie, a bazylia rosła w doniczkach. Z niej zrobiłyśmy pyszne pesto, które podałyśmy z własnoręcznie zrobionymi trofiami.
Pierwszy dzień gotowania skupiał się głównie na wyrobianiu makaronów, ale oczywiście na deser upiekłyśmy sobie ciasto i zrobiłyśmy pannę cottę.
Tagliatelle suszyły się na słońcu. Jak zawsze wyszło ich tyle, że zostały na następny dzień.
Tym razem ugotowałyśmy je z kwiatami cukinii, pomidorami i udusiłyśmy z boczkiem.
Wątróbkowe crostini odniosły wielki sukces i pomimo, że masy wyszło sporo to nie leżała długo w lodówce.
Były też bruschette z pomidorami, a w następnych dniach crostini z zieloną pastą.
W drugi dzień warsztatów upiekłyśmy między innymi kasztanowe cantuccini. Potem maczałyśmy je w Vin Santo.
Na drugie danie została podana arista. Dusiła się dwie godziny w ziołach i białym winie.
A podana została z fasolką uduszoną po toskańsku.
Każdy obiad zakańczaliśmy mocną kawą (ja z dodatkiem mleka).
W tym roku znalazłyśmy świetne miejsce na zjedzenie obiadów. W cieniu, pod dużym drzewem.
Trzeci dzień upłynął pod hasłem robienia pizzy, schiacciaty oraz chleba toskańskiego.
Nasz jeszcze ciepły chleb jadłyśmy z mozzarellą i pomidorem lub wędlinami.
Największa zabawa była przy robieniu kulek pizzowych oraz dołków na wierzchu schiacciaty.
Najmłodsze uczestniczki kursu przygotowały sos pomidorowy na pizze.
Jedyny mężczyzna na kursie, nasz rodzynek Dominik, rozpalił piec drzewny i wtedy zaczęła się zabawa z pieczeniem pizzy. Kiedy piec jest rozgrzany pizze wkłada się jedna po drugiej. Jest ich potem tyle, że nie wiemy jak je zjeśc…
Nasze pizze mają wiele smaków, gdyż mamy do wyboru wiele składników. Każdy komponuje według własnych upodobań.
W ciągu takiej jednej sesji przy piecu drzewnym wypiekamy około 40 pizzy. Rozpoczynamy od prostego cofaccino z oliwą i rozmarynem, a potem przechodzimy do pizzy czerwonych czyli z dodatkiem sosu pomidorowego. To jest kurs gotowania i pieczenia, więc uczymy się, nabieramy doświadczenia i szlifujemy umiejętności.
Wszystkim smakowała pizza quattro formaggi. Ja ją uwielbiam!
A Wy jaką lubicie?
Nasza grupa gotująca znalazła również czas, by pojechac do winnicy na wzgórzach Lukki.
Jest tam pięknie o każdej porze roku. Jeden z młodych właścicieli oprowadził nas po piwniczce, opowiedział o procesie produkcyjnym zarówno wina jak i oliwy.
A następnie zaprosił na degustację.
Wszyscy wyszliśmy stamtąd z zakupami.
Ostatniego dnia warsztatów odbyło się rozdanie dyplomów oraz prezentów. Dorota i Asia zrobiły nam niespodziankę i przygotowały pyszny deser bezowo kremowy z lawendą, cytryną i rozmarynem. Pychota!
Wspólne biesiadowanie zakończyłyśmy toastem i życzeniem kolejnego, szybkiego zobaczenia się.
Jeśli chcecie przyłączyc się do nas, wspólnie gotowac, piec i degustowac, to serdecznie zapraszam na kolejne warsztaty kulinarne, które odbędą się w dniach od 3 do 10 września br. Opis oraz wszystkie szczegóły znajdziecie TUTAJ.