Zbieranie oliwek
Nie wiem jak to się stało, ale ten wspis zaplątał się gdzieś w archiwum. Zapomniałam podzielić się z Wami wrażeniami ze zbierania oliwek…. Ale nie tych teraz, tylko wiele miesięcy temu….
U znajomej na drzewach zostało ich jeszcze sporo.
Tym, którzy nigdy nie zajmowali się tą pracą, pragnę napisać, że to ciężkie zajęcie. Wieczorem nie czułam całego ciała. A przecież to było tylko jedno popołudnie. Zawsze marzyłam o domku wiejskim z gajem oliwnym. Oczywiście nigdy nie rozważałam posiadania 1000 drzewek, myślałam o kilkuset. Teraz nie wiem czy dałabym radę. Wiadomo, marzenia sprzed 20 lat zmieniają się wraz z naszym starzeniem. Teraz mogłabym mieć wiejski domek z kilkudziesięcioma drzewkami oliwkowymi na prywatny użytek. Z pewnością dałabym radę, powoli wyzbierałabym wszystko (śmiech).
Uwielbiam obcować z naturą, taki gaj oliwny relaksuje. A teraz jeszcze wszystko wokoło kwitnie. Jest pięknie i ciepło.
Starałam się zbierać tylko dobre oliwki, ale czasem zdarzały się z jakąś plamką. W domu przeszły ponowną kontrolę.
Do domu zaniosłam 3 i pół kilo oliwek. Były one zbierane powoli i ręcznie, bez małych grabek. Chodziło o miłe spędzenie czasu, a nie zbieraniu na akord.
W domu oliwki będą umyte, wysuszone i włożone do słoików wraz z solą gruboziarnistą. To pierwszy etap przepisu. Po mięsiącu dalsze prace!