W czasie koronawirusa
Przychodzą od Was maile i wiadomości z pytaniami co u nas. Jak wiecie w zeszłym tygodniu rząd włoski postanowił zawiesić uczęszczanie do szkół. Dzieci zostały w domu. Na początku wśród nich panowała euforia, że będą mieć wolne do 15 marca. Niestety ich radość szybko się zakończyła, gdyż profesorowie zaczęli przesyłać prace domowe. Pani wychowawczyni nagrała się rodzicom i wyraźnie podkreśliła, że to nie są wakacje, że z materiałem szkolnym trzeba iść do przodu.
Już wczoraj pani profesor od angielskiego przesłała dwie lekcje online. Nagrała się u siebie w domu. Tablicę przywiązała sznurkami do komody i wyjaśniała jeden z czasów.
Profesor od francuskiego przesłał jakieś testy online. Po ich skończeniu wychodzi ocena oraz czas, jaki dziecko poświęciło na ich zrobienie. Dzieci robią test po kilka razy, żeby polepszyć czas.
Inni profesorowie przesłali informacje o zdaniach domowych.
W najbliższą środę lekcja sztuki będzie online, prawdopodobnie na Skype. Dzieci mają połączyć się z profesorką w godzinach od 7.50 do 9.50. Tak więc widzicie nawet nie mogą się wyspać tylko z samego rana przystąpią do nauki.
Moja Julcia w ciągu pierwszych dwóch dni przeczytała dwie grube książki.
Zajęłyśmy się robieniem koni z małych plastikowych elementów.
W piątek u Julci była koleżanka, bawiły się cały dzień, a wieczorem zrobiły piagiama party. Wiem, że niektóre dzieci robią lekcję z koleżankami i kolegami przez whatssapp.
W tych dniach zrobiłyśmy też trochę ciastek i porozdawałyśmy.
Ze źródeł telewizyjnych wiadomo, że premier Włoch coś zaczyna mówić o przedłużeniu zamknięcia szkół w całym kraju do 3 kwietnia. A w podziemiach to w ogóle mówi się, że szkoła w tym roku już się skończyła… Mam nadzieję, że do tego scenariusza nie dojdzie!