Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on lut 27, 2018 in Moja Toskania | 0 comments

Nadeszła włoska zima. Pierwsze rezultaty trekkingu

Nadeszła włoska zima. Pierwsze rezultaty trekkingu

Wczoraj nadeszła zima w niemal całych Włoszech. Na portalu Polacy we Włoszech czytelnicy opublikowali zdjęcia z różnych regionów kraju. By je obejrzeć kliknijcie tutaj.  Wczoraj szkoły były zamknięte w Rzymie, w miastach Marche, a w Toskanii np. w Volterze. Dzisiaj w Rzymie nadal szkoły zamknięte.

A co słychać w Pistoi? W górach w Abetone spadło podobno 2,5 metra śniegu. Ale w samym mieście nie ma oznak zimy.

 

 

No może lekki przymrozek. Wczoraj było minus 1, a dzisiaj minus 2.  Oznaką chłodu mogą być te niewielkie zamarznięte kałuże.

 

 

Oprószone góry widać tylko z daleka.

 

 

We mnie wstąpiła mega energia i trekking w takim klimacie chyba najbardziej mi odpowiada. Pierwsze 4 tygodnie szybkiego chodzenia dały rezultaty. Na wadze jest minus 5 kg. Oby tak dalej!

 

 

W niedzielę 19.000 kroków, wczoraj prawie 15.000 kroków. Dzisiaj może dojdzie do 12.000. Od dwóch dni chodzę ścieżką o trudniejszym poziomie.

 

 

Świetna to trasa, tylko jest jedno ale. Przez około 500  metrów trzeba przejść przez leśną drogę, a po prawej ciagną się mury dawnego szpitala psychiatrycznego. Jakieś dwa lata mur w niektórych miejscach zawalił się. Od niedawna założono siatkę, więc teoretycznie nikt nie powinien tam wejść.

 

 

 

Ale wczoraj na posesję można było wejść bramą, która była uchylona. Trochę nieprzyjemnie było przechodzić, no ale cóż…przyspieszyłam kroku.

Moja towarzyszka trekkingów chyba zrobiła sobie przerwę. Może zimno ją wystraszyło. Zobaczymy kiedy powróci. Narazie nadrabiam, mogę iść w dłuższe trasy.

 

 

Mam też chwilę, by wstąpić do centrum i wypić kawę u Andrei.  W przyszłym miesiący wyjeżdża na stałe na Karaiby… Zabiera ze sobą prawie 90 letnią matkę…. Jak widzicie kryzys jest ogromny we Włoszech i opłaca się być barmanem na Karaibach, tysiące kilometrów od ojczyzny. Bardzo szkoda, że Andrea wyjeżdża. Takiego cappuccino jak robi on, nigdzie się nie napijemy we Włoszech.

 

 

Trzymajmy za niego kciuki.

A tymczasem nastawmy gaz na gorącą herbatkę!

Post a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *