Valibona – opuszczone miasto i partyzanci
Nasze odkrycia nie dobiegly jeszcze konca. Ciagle jestesmy na tropie opuszczonych miast w Toskanii. Tym razem wybralismy sie do Valibona na gorze Maggiore.
Znajduje sie ona pomiedzy Prato, Vaiano, a Calenzano. Po raz pierwszy ogladajac mape w Googlach wydawalo mi sie, ze do celu dojedziemy samochodem. Potem jednak okazalo sie, ze dojsc mozna na piechote.
No chyba, ze ktos ma samochod z napedem na 4 kola. Najpierw podjechalismy do Secciano, by spytac o droge. Akurat droga przechodzil jeden pan z psem. Zaproponowal, zeby pojechac do Croce di Calenzano, a nastepnie do Regina dei Boschi i tam zostawic auta. Z Secciano sciezka wymaga dosc duzego wysilku i dojscie do Vaibona moze trwac dwie godziny. Zawracajac na piaszczystym placu przy jakiejs zagrodzie zauwazylam sielankowy obrazek: pod dachem spaly, jedne obok drugich, grube, ogromne swinie. Poprosilam meza, by zatrzymal sie na chwile. Chcialam zrobic zdjecie. W momencie kiedy otworzylam drzwi auta wszystkie swinie obudzily sie i wydaly z siebie przerazliwy wrzask. Serce podskoczylo mi do gardla. Nie spodziewalam sie takiej reakcji!!
Ruszylismy do Croce di Calenzano. Stanelismy na parkingu. Odwiedzilismy bar, by napic sie kawy i dopytac sie o szczegoly trasy do Valibona.
Mielismy szczescie, bo spotkalismy pana, ktory mieszka w Regina del Bosco. W spozywczym zakupilismy 4 kawalki schiacciaty, bo pan powiedzial, ze bedziemy glodni 🙂
Z placu w Croce di Calenzano trzeba wspiac sie ulica Montemaggiore do Regina del Bosco. To 2,8 km. Przejezdzamy obok wszystkich zabudowan. Jeszcze 200 metrow i zostawiamy auto na rostaju drog.
Ruszamy ta po prawej. Dojscie do Valibona zajmuje nam 1 godzine (z dzieckiem).
Oto szczegolowy opis:
10.40 wyruszamy z Regina del Bosco
10.50 po prawej mijamy pierwsza ruine. Jest ona imponujacej wielkosci. Nie mozna do niej zajrzec, bo obrosly ja ogromne i klujace chaszcze. Naokolo rosnie roza. Pozniej przystanelismy, by zebrac troche na napar.
11.08 przechodzimy przez malutki strumyczek, ktory zalal droge.
A propos drogi: jest ona bardzo prosta, szeroka, lekko kamienista. Spacer jest przyjemny i relaksujacy. Tylko dwa razy musimy podejsc w gore.
11.25 po lewej mijamy ogromny slup elektryczny
11.28 z dala, po lewej dostrzegamy ruiny Valibony
11.30 dochodzimy do Fontanile, zrodla wody, ktore splywa do dwoch kamiennych wanien. Jedna sluzyla jako wodopoj dla zwierzat. W drugiej robilo sie pranie. Prace nad renowacja Il Fontanile zostaly wykonane w 2009 roku. Obecnie struktura wydaje sie ponownie opuszczona. Drewniany plotek zostal podpalony. Do wanien trudno dojsc, gdyz rosna tam chaszcze.
11.40 podchodzimy pod gore i stajemy na rozstaju drog. Po lewej dotrzemy do Valibony
11.42 po prawej kolejna ruina, kompletnie zarosnieta chaszczami.
Potem okazalo sie, ze przy tym budynku wydeptana jest jednak mala sciezka, ktora dochodzi sie do studni.
Jeszcze kilka krokow i stajemy w centrum Valibony.
Miasteczko zostalo opuszczone po II wojnie swiatowej. W Toskanii znane jest z waznej bitwy (3 stycznia 1944 roku), podczas ktorej stracilo zycie 3 partyzantow (w tym dowodca Lanciotto Ballerini). W lesie postawiono pomnik, ktorego niestety nie znalezlismy.
Natomiast w samym centrum odnowiono ogromny budynek (ktory dawniej byl magazynowano siano), ktory stal sie muzeum. Prace rozpoczely sie w 2009 roku, a skonczyly w 2013 roku.
Niestety na co dzien muzeum pamiecie jest zamkniete. Otwarte zostaje na specjalne okazje, takie jak uroczystosci zwiazane z rocznica bitwy w Valibona, czy z Dniem Parkow Naturalnych. Mozna tez skontaktowac sie z dyrekcja i umowic na otwarcie, a nawet na nocleg.
Ponizej znajduje sie duza laka, na ktorej mozna zrobic sobie piknik.
Sa tez drewniane lawy i stoliki. Pod otynkowanym muzeum znajduje sie maly ogrodek botaniczny. Dobry pomysl, ale nikt sie nim nie zajmuje. W chaszczach mozna odnalezc panele informacyjne, ale roslin raczej nie. Szkoda.
Po drugim sniadaniu, wypoczynku w sloncu przeszlismy sie po miescie. To doslownie kilka ruin, do ktorych nie mozna wejsc. Mogloby cos spasc na glowe.
Za to mozna zajrzec do kosciola. Prawdopodobnie zostal tu preprowadzony remont, ale potem wandalizm zrobil swoje.
Na podlodze leza plakaty z uroczystosci upamietniajacych bitwe wojenna.
Film z wnetrza kosciola:
We wnetrzu ktos zostawic kamienna umywalke. Identyczna mialam na tarasie. Podarowalam komus. Wtedy mi sie nie podobala 😉
Powyzej budynkow znajduje sie parking, na ktorym stalo kilka aut. To mysliwi, ktorzy przyjechali na polowanie. Zostawili nawet kartke powieszona przy parkingu: polowanie w toku. Na szczescie w Regina del Bosco spotkalismy kilku mysliwych, ktorzy powiedzieli, ze pozostali zeszli do Secciano. Czyli w dol i nie grozi nam strzelanina na sciezce. W oddali slyszelismy nawolywania.
Zejscie zajelo nam niecala godzine. Zatrzymywalismy sie przy spalonym aucie oraz zbieralismy roze.