Gavinana w maju
Tuz obok San Marcello Pistoiese jest Gavinana, ktora osobiscie dobrze pamietamy z targow sredniowiecznych. Postanowilismy wpasc tam i zobaczyc miasteczko jak wyglada podczas gdy nie odbywa sie zadne swieto.
Zazwyczaj do Gavinana przyjezdzaja osoby, by odpaczac, pospacerowac. Mozna powiedziec, ze to takie miasteczko wypoczynkowe. Tym razem jednak nie bylo prawie nikogo.
Plac wydal mi sie malutki, a podczas targow sredniowiecznych byl taki duzy… Pamietalam go nieco inaczej. Wyludnione miasteczko bylo troszke smutne. Przeszlismy sie uliczkami…
Zaskoczyla nas jedna nazwa ulicy, a mianowicie ulica Orange. Czy nie mozna bylo znalezc jakies nazwy wloskiej? Via arancone na przyklad? Od czego to orange? I to jeszcze w takiej malej miescinie. Wyobrazam sobie, jaki staruszkowie-mieszkancy maja problem z wymowa tej nazwy.
Tuz obok znajduje sie sympatyczna uliczka o nazwie via della Doccia, tj.ulica prysznica 😀
Wracajac na parking do samochodu okazalo sie, ze pan otworzyl sklepik-kiosk. Weszlysmy z Julcia, ktora oczywiscie nie wyszla z pustymi rekami. Zakupila nowa serie ksiezniczek oraz pierscionki z Peppa. A ja spojrzalam na ksiazki na polkach i odkrylam pozycje, ktorej jeszcze nie mam (chodzi odzywiscie o tradycje kulinarne w Toskanii).
Zjezdzajac w dol z Gavinana zatrzymalismy sie przy „kranie” z woda gorska.
Pogoda sie popsula, zaczal kropic deszcz…
Ale ciekawe miejsce wypatrzylas. Te dzbany na murze interesujace.
To przy muzeum czasu, ktore niestety bylo zamkniete 🙁
Dzien dobry 😉
Nadal tesknie za Toskania, oczarowana jej pieknem 🙂
Z przyjemnoscia zatem wchodze na Twojego bloga 🙂
Buziaczki 🙂