Istne szaleństwo
Wczoraj zaszalalysmy z Julcia! Wybralysmy sie do centrum Pistoi w poszukiwaniu domku dla Smurfow (mamy rozowy i czerwony, brakuje niebieskiego…). Przechodzac przez targ rzucilo nam sie w oczy stoisko z odswietnymi ubraniami. Wsrod wieczorowych ubran wisiala suknia slubna!
– Mamo, to dla principessy – powiedziala Julcia myslac o sobie.
Za chwile, tuz obok, wisiala jeszcze jedna sukienka, ktora zainteresowala moja 4-letnia corke.
Byla tez suknia w kolorze czerwonym, ale w talii dla „kobiety osy” 🙂
Podeszlam do pana sprzedawcy, by spytac ile kosztowaly te cudenka second hand (ale w perfekcyjnym stanie).
– 5 euro – odpowiedzial
– Naprawde? – spytalam
– Tak, wszystko po 5 euro.
Od stoiska odeszlysmy z trzema sukniami! Dwie dla Julci, jedna mnie.
Mnie zainteresowala dluga, czarna suknia, zawiazywana z tylu na duza kokarde. Pomyslalam,ze moglaby pasowac do imprez sredniowiecznych, na ktore jezdzimy, a na ktore czesto trzeba przebrac sie wlasnie w stylu medioevo 🙂
I tak to czasem czlowiek opeta szalenstwo.
Przypomnialy mi sie czasy liceum, kiedy to z moimi kumpelkami wyszlysmy ze szkoly na 20 minutowej przerwie, poszlysmy do domu towarowego (kiedys takie byly, teraz chyba to juz przeszlosc) i zakupilysmy 3 identyczne sukienki. Przebralysmy sie w nie w przymierzalni i wrocilysmy do szkoly. Zrobilysmy furore!
Od czasu do czasu trzeba zaszalec! Dla „zdrowia psychicznego „…
🙂
Czasem trzeba zaszalec! można ewnetualnie bez stresu przerobic, obciac, skrocic.
🙂