Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on cze 10, 2013 in Moja Toskania | 2 comments

Włoskie popołudnie

Włoskie popołudnie

Siedze wygodnie w fotelu i wspominam Wloskie popoludnie. Ile to sie dzialo!!

marta_krol_wloskie_popoludnie_moja_toskania

Jak wiecie juz na kilka dni przed wydarzeniem ja, siostra i mama szykowalysmy sie pelna para. Organizacja takiego wydarzenia to duza sprawa. Musialysmy zalatwic stoly oraz kilkaset krzesel.

Przed godzina 15

Przed godzina 15

Spodziewalysmy sie wielu gosci. Chcialysmy by najmniejszy szczegol festy byl jak najlepiej dopracowany. Na stolach staly kosze z jablkami, dekoracje typu doniczki z bazylia i makarony.

jablka_moja_toskania_wloskie_popoludnie_podkowa_lesna

Rzeczywiscie do godziny 14.30 (w dniu wydarzenia) uwijalysmy sie jeszcze jak we wrzatku. Marta wywiesila swoje zdjecia, ustawila ogromne sztalugi. Ach, jak bylo cudownie! Wygladajac zza okna zauwazylam, ze wiele osob zaczyna gromadzic sie pod brama. W miedzyczasie przyjechal jeszcze pan z Fiatem 500, ktoremu serdecznie dziekujemy, ze zechcial do nas dojechac i pokazac swoje cudenko.

A co sie stalo o 14.40? Spadl deszcz!

Wiec zaczelo sie latanie i ratowanie wszystkiego co sie dalo. Pan z Fiacikiem zamknal samochod ciezarowy i czerwone autko nie zjechalo.

fiat_500_podkowa_lesna_moja_toskania

profil_fiata_500_podkowa_lesna_moja_toskania

Ja ratowalam garnki z salatkami, inni Marty zdjecia. Byl jeszcze sprzet naglasniajacy na scenie, mikrofony…. Ustawione krzesla polozylismy do gory nogami. Stolow nie dalo sie uratowac. Zreszta potem widoczny byl efekt…Spaghetti sie namoczylo i oklaplo. Smiesznie, bo niektorzy mysleli ze to tak specjalnie (gotowany makaron).

mokre_Spaghetti_moja_toskania_podkowa_lesna

Osoby przed brama zaczely sie niecierpliwic. Weszly na teren ogrodu i szukaly schronienia przed deszczem. Jedynymi dobrymi miejscami byl garaz (pelen sztalug ze zdjeciami) lub taras, na ktorym wszystko bylo gotowe do wystepow. Zrobilo sie chlodno i zaproponowalysmy wszystkim cieple napoje. Rozpoczelo sie gotowanie kawy i herbaty. Dla rozgrzania atmosfery zaczal spiewac Emanuele (dziekujemy mu bardzo bardzo!). Niektorzy mysleli, ze to glos z „kasety” gdyz nie widzieli spiewajacego, ktory ukryl sie na tarasie i byl prawie niewidoczny (zaskanial go sprzet i osoby kryjace sie przed deszczem).

Na szczescie po godzinie deszcz sobie poszedl i nadeszla wspaniala pogoda. Zakasalysmy rekawy i z pomoca kilku osob udalo sie na nowo przygotowac impreze. Zmienilismy obrusy, przetrzelismy krzesla. Ustawilismy sztalugi. Przyjechaly Julci nauczycielki z przedszkola (pani Aldona z brwinowskiego Bambinoo oraz jej pracownica).

Rozpoczela sie festa. Na poczatku wystapila redaktor naczelna magazynu La Rivista.

Nastepnie Emanuele Liaci ze szkoly jezyka Wloski Klucz.

 

Drodzy Czytelnicy bloga,

obiecuje, ze juz „za chwile” opisze wszystko. Wloskie popoludnie udalo sie. Troche popadalo, ale potem bylo rewelacyjnie.

Wkleje na szybko zdjecie karteczki, ktora znalazlam sprzatajac ogrod. Nie wiem kto jest jej autorem. To co napisal jest wspaniale (nie wglebiajmy sie w  pisownie)  i  wzruszajace!

Dziekujemy!

napis_faina_impreza_moja_toskania

2 komentarze

  1. gratuluje i ciesze sie, ze sie udalo, a ja nie dotarlam. Niestety jechalismy z drugiej strony Wisly i pokonal nas deszcz i Trasa AK, nie chcielismy plywac wiec stalismy ..
    Moze nastepnym razem:)

  2. Rzeczywiscie ,nic dodac,nic ujac! 🙂

Skomentuj Mazena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *