Poniedzialkowa Lukka
Mielismy duzo szczescia, bo wielkanocny poniedzialek byl dla nas bardzo ladny. Co chwile spogladalismy w niebo, jakies szare chmury pojawialy sie, ale potem szybko znikaly. Dopiero w powrotna droge zaczelo padac. Ale siedzielismy juz w aucie 🙂
Musze napisac, ze Lukke odkrywam za kazdym razem. Zawsze jest cos nowego, co zachwyca lub pojawia sie nagle przed oczami.
Odwiedzilismy oczywiscie cukiernie Taddeucci i zakupilismy slynne, jeszcze cieple Buccellato.
W Lukce jest pelno rowerow i oczywiscie rowerzystow. Jezdza po centrum miasta, lecz nie „przeszkadzaja” przechodniom. Dla wszystkich jest miejsce. Natomiast w Pistoi rowerzysci sa jacys inni. Widoczni na kilometr, chybocza sie na rowerach po ulicy degli Orafi (tam gdzie jest zakaz jezdzenia nawet na dwoch kolkach) i z trudem omijaja przechodniow.
W jednej, bocznej uliczce Lukki na scianie slady zostawili Nasi:
Oto pozostale zdjecie z Lukki. Mysle, ze to one opowiedza najlepiej to miasto:
Do Lukki powroce za kilka dni. Pewnie znow odkryje jakis nowy zaulek lub mala uliczke.
Filmiki z Lukki mozecie obejrzec tutaj.
Coś cudownego! Jakie to wspaniałe, że dzielisz się z nami obrazami tak pięknych miejsc 🙂
Pozdrawiam, Justyna! 🙂
Cokolwiek fotografauje, mysle o Was, Czytelnikach 🙂 pozdrawiam 🙂
Byłem tam. Bardzo urokliwe miasteczko. Jeśli będę miał okazję, to na pewno tam wrócę 🙂
Koniecznie 🙂 Serdecznie pozdrawiam 🙂
Co za wspaniałe widoki jestem zauroczona , przy naszej zimowej pogodzie i mojej chorobie to prawdziwe lekarstwo ,aż cieplej robi sie na duszy.Od jakiegoś czasu odwiedzam twojego bloga,nie byłam nigdy w Toskani ,ale tyle słyszałam wspaniałych opinii ,że bardzo bym chciała.
Witam na moim blogu i zapraszam codziennie 🙂
A w Toskanii czekam na spotkanie przy kawie 🙂
pozdrawiam.
Mnie Lukka kojarzy sie z pieknym emocjonalnie, wrzesniowym popoludniem.Pogoda byla nietypowa jak na te pore roku w Toskanii – lalo od rana.Dzien byl szczegolny,moja corka brala slub .We Wloszech deszcz w dniu slubu jest dobra wrozba.Przyslowie mowi : „Sposa bagnata,la vita fortunata” czyli gdy panna mloda zmoknie,zycie bedzie szczesliwe (dostatnie).Po ceremonii wyszlo slonce,pieknie sie wypogodzilo.Pojechalismy do Lukki na uroczysty weselny obiad.I tam,kiedy spacerem szlismy z parkingu w strone restauracji,zlapal nas deszcz.Nie wszyscy mieli parasolki…Moje zdziwienie bylo ogromne,kiedy po przyjsciu do restauracji,obsluga juz w drzwiach wreczyla nam … suszarke do wlosow!
🙂