Toskanskie morze o zimowej porze
W niedziele wybralismy sie nad morze. W zwiazku z tym, ze w Viareggio trwa jeszcze karnawal (bylismy w zeszlym roku), postanowilismy pojechac „tuz obok”, tj. do Marina di Vecchiano.
To co zobaczylam przeszlo wszelkie moje oczekiwania. Plaza, ktora znam z cieplych miesiecy (od maja do wrzesnia) przeksztalcila sie w jeden wielki smietnik i balagan.
Trzeba zaczac od parkingu, ktory latem jest platny i czasem trudno znalezc na nim miejsce.
Parking zostal zalany przez morze, a w bajorze plywa doslownie wszystko…
Na plazy, oprocz ludzi, pelno bylo koni i psow. Obydwa gatunki zwierzat pozostawialy „slady” po sobie. Jak wiecie „slad” konia jest dosc duzy i mocno pachnacy.
Psy lataly jak szalone, bez kagancow. Jeden, duzych rozmiarow podbiegl do mojego meza, skoczyl na spodniea potem ruszyl w strone Julci. Nie mam nic przeciwko psom (bo w moim polskim domu zamieszkuje np.golderetriwer Marley). Ale w miejscach publicznych psy, szczegolnie te duze, musza byc pilnowane przez wlasciciela.
Wzdluz brzegu ciagnal sie kilometrami smietnik polaczony z galeziami, ktore przyniosla ze soba woda morska.
Niektorzy chodzacy po plazy szperali w tych gorach patykowo-smietnikowych.
Pozostali wpadli na jeszcze lepszy pomysl: rozpalili ogniska i sie przy nich ogrzewali.
Przy wydmach zebrala sie grupka mlodych osob i puszczala zdalnie sterowane samochody. To akurat bylo jedyna fajna rzecza, ktora zobaczylam tego dnia w Marina.
Mozna bylo robic, co sie chcialo! Swoboda wyczuwalna bylo w powietrzu. W piasku znalazlam duzo nabojow od petard, czyli ze i strzaly tez sie odbywaly.
Nie zabawilismy tam dlugo. Szkoda. Widok pozostawil mi smutek w sercu. Nie sadzilam, ze do takiego stanu mozna doprowadzic plaze.
Człowiek potrafi…
Roznica ogromna, spacer przyjemny nie byl…a moze morze oczyszcza sie i latem bedzie pieknie?
niestety tez tam bylam w zeszla niedziele… jest okropnie…
O rany, strasznie to wygląda 🙁