Pesto z babki lancetowatej
Przed świętami udałyśmy się na poszukiwanie babki lancetowatej.
Rośnie ona w miejscach, gdzie trawa nie jest wysoka.
Wyrwana z korzeniami wygląda tak:
Liście babki zwyczajnej są „owłosione”, mają lekki meszek. Roślina zaliczana jest do inwazyjnych oraz chwastów. Włoska nazwa to piantaggine. W Wikipedii wyczytamy, że jest ona przysmakiem kanarków. Sok z babki dobry jest na ukąszenia skorpionów i węży. Dawniej używano go na złamania i spuchlizny. Używa się w leczeniu chrypki, kaszlu, nieżytu przewodu pokarmowego czy dróg moczowych. Łagodzi swędzenie po ukąszeniu komara.
A my z babki lancetowatej zrobiłyśmy pesto. Zresztą pyszne, a w smaku przypomina mi coś z dzieciństwa. Tylko nie mogę jeszcze tego rozgryźc, co to. W każdym bądź razie wyczuwalny jest smak migdałów pomimo, że w przepisie ich nie ma.
W oryginalnym przepisie nie dodano czosnku, ale my to zrobiłyśmy.
Pesto z babki lancetowatej
Składniki:
2 garście liści babki lancetowatej
70 g obranych orzechów włoskich
2 ząbki czosnku
70 g startego sera grano padano lub parmezanu
oliwa z oliwek extra vergine
sól
Przygotowanie:
Liście umyć, odsączyć z wody i pokroić.
Czosnek obrać. Do robota kuchennego wrzucić wszystkie składniki. Wlac tyle oliwy z oliwek, by powstało pesto.
Muszę Was poinformować, że na ten przepis idzie sporo oliwy. Może to sprawka orzechów włoskich?!
W każdym bądź razie pesto przechowujcie w słoiku. Na wierzchu pesto wlejcie centymetrową warstwę oliwy z oliwek, dzięki czemu będzie się dłużej przechowywać.