Massa i Cozzile
W poprzednia niedziele wybralismy sie w nieznane nam rejony. Szczerze mowiac kiedys czytalam o sciezce, ktora prowadzi z Massa do Cozzile. I planowalam zrobic sobie piesza wycieczke. Ale po pierwsze mielismy malo czasu, a po drugie ta sciezka chyba malo jest uczeszczana…
Jadac z Montecatini Terme do Massa, w krzakach mozemy dostrzec piekny, stary mostek. Wyglada jak z bajki. Obok niego stoi dom z kamienia. Wydaje mi sie, ze jest opuszczony. Trudno sie tam zatrzymac, bo mostek jest na samym zakrecie. Przejezdzalam obok niego juz dwa razy. Za trzecim musze znalezc sposob, by sie tam zatrzymac.
Przed sama Massa, po lewej, znajduje sie maly parking. Tam zostawilismy auto i udalismy sie do centrum historycznego.
Ale niewiele tam zobaczylismy. Udalismy sie do baru, w ktorym nie bylo doslownie nic! W witrynie-lodowce byly tylko serki topione. Zdesperowana Julcia nawet chciala jeden na sprobowanie. Na ucho powiedzielismy jej, ze moze w barze w Cozzile bedzie cos bardziej interesujacego. My z mezem wypilismy kawe. A w toalecie zastalismy taki oto napis:
Potem jeszcze kilka zdjec centrum i powrot na parking.
Ruszylismy do Cozzile, ktore podobalo mi sie o wiele bardziej niz Massa. Niestety okazalo sie, ze bar otwieraja tylko popoludniami i ze wieksze zaopatrzenie jest w Massie. No to bar w Cozzile pewnie i kawy nie ma 😉
Przeszlismy sie po malym centrum. Troszke tu opustoszalych domow, troszke w remoncie. Tubylcow raczej brak. Tylko jedna pani myla okiennice od srodka, o czym mogliscie przekonac sie w jednym z ostatnich postow (a jesli chcecie obejrzec jeszcze raz, to kliknijcie tutaj).
Za to piekne widoki, kosciolek (szkoda, ze zamkniety), wieza (dzwonnica) oraz nawet zamek!
Cozzile bardzo mi sie podobalo 🙂 Tylko, ze brakuje w nim mieszkancow…