Calbi – miasto widmo w Toskanii
Nasza kolejna podroz w poszukiwaniu opuszczonych miast zaplanowalismy w rowincji Arezzo. Jako pierwszy cel obralismy Calbi, o ktorym w internecie wyczytalam tylko jedno zdanie: ze znajduje sie w okolicach Gor Lignano i ze jest opuszczone od dziesiatek lat.
O dziwo Calbi znajduje sie na zwyklej mapie, natomiast nawigator samochodowy nie odnajduje tego miejsca. Z autostrady (zjazd na Arezzo) trzeba kierowac sie na Arezzo, a nastepnie na ogromnym skrzyzowaniu w miescie na Sansepolcro. Jesli nie mamy zwyklej mapy, to najlepiej spytac sie kogos.
W pewnym momencie przejedziemy przez male miasteczko, droga bedzie coraz wezsza, ale asfaltowa. Po prawej miniemy malutenki cmentarz, na ktorym pochowanych jest kilkanascie osob. Przed wejsciem wisza konewki, kazdy ma chyba swoja.
Za jakies 100 metrow ujrzymy drewniany napis Calbi.
Po lewej bedzie stal ogromny dom, a po prawej miejsce na pozostawienie auta. Mozemy jeszcze pojechac jakies 100 metrow, gdyz w lesie znajduje sie kolejne, dosc szerokie miejsce do zaparkowania (na 2 auta). Mnie jednak lepsze wydalo sie miejsce przy domu. Stad udajemy sie piechota do celu.
Droga jest piaszczysta, w gorace dni odczuwamy wysilek. Po jakis 10 minutach droga na chwile staje sie asfaltowa i w lewo prowadzi do mostku. My natomiast musimy skrecic w prawo i kontynuowac piaszczysta droge. Dojdziemy do bramy zrobionej z drzewa i siatki.
Wisi na niej informacja, ze nastapi tu budowa budynku rolniczego. Tedy nie mozna wejsc. Natomiat przed brama, po prawej znajduje sie szeroka sciezka wsrod drzew oliwkowych.
Ruszylismy wiec ta sciezka i po chwili zobaczylismy w gorze ruiny.
Jeszcze jeden zakret i znalezlismy sie w Calbi.
Z miasteczka nie pozostalo juz prawie nic. Tylko kosciol i dwa domy. Bardzo tu symatycznie, milo i cicho. Pelno drzewek oliwkowych. Patrzac jednak w dol zauwazylam brame, ktora widzielismy wczesniej. Mam wiec wrazenie, ze Calbi dostalo sie w prywatne rece. Na przeciwko same gory.
A w oddali ogromny dom, rowniez opustoszaly. Rzuca sie w oczy, bo jest naprawde pokaznych rozmiarow.
Zajrzalam do jednego domu, zajrzalam do kosciola, w ktorym za drzewem kryje sie kawalek oltarza.
Z boku kosciola, od strony wejsciowej znajduje sie dziura w ziemi. Zrobilam zdjecie, nie zblizalam sie do niej bo teren nie byl pewien. Wydawalo mi sie, ze zaraz wpadne w jakis dolek schowany pomiedzy trawa.
Na budynku obok kosciola ktos napisal: Calbi. To tak jak by chcial uchronic to miejsce od zapomnienia.
Ktos inny chcial chyba przywitac odwiedzajacych i napisal: ciao.
W domu na przeciwko kosciola pelno bylo belek i pozostalosci po drewnianych wykonczeniach domu (stara rama drzwi).
Po pol godziny odpoczynku na kocu wrocilismy na dol. W polowie drogi spotkalismy pana w koparce, ktory wyszarpywal krzaki z pobocza piaszczystej drogi oraz pania, ktora zawiadywala pracami meza lub ojca (?).
Zagadalam. Okazalo sie, ze pani z panem 10 lat temu kupili dom po drugiej stronie mostku.
Gmina tu w ogole nie zaglada, wiec kupili sobie sprzet (koparke) i sami naprawiaja droge. Pani powiedziala, ze ogromny dom na przeciwko Calbi to Casa di Monte, w ktorym kiedys znaleziono bardzo cenny fresk artysty Signorelli (mam nadzieje, ze nic nie pomylilam). Fresk zostal przeniesiony do Kosciola Sw.Franciszka w Arezzo i mozna go obejrzec. Casa di Monte jest opuszczonym domem. Calbi natomiast zostalo opuszczone wraz z ostatnim proboszczem. Pani wspomniala cos o latach 60-tych XX wieku, wiec calkiem niedawno. Dlaczego wiec pozostaly tylko szczatki 1 domu i kosciola? Otoz ktos po prostu porozbieral budynki i powywozil cenne kamienie. A ze nikt tego nie kontrolowal, to miasteczko szybko obrocilo sie w calkowita ruine. Ciekawe ile tam bylo domow?
Pani powiedziala mi jeszcze, ze kosciol byl najstarszym tutaj w okolicy, wiec byl waznym zabytkiem. Szkoda, ze nie uratowanym 🙁
Nie wiadomo czy Calbi zostalo sprzedane. Budynek rolniczy bedzie prawdopodobnie stawiany przez wlasciciela gaju oliwnego. Pani nie sadzi jednak, ze miasteczko widmo dostalo sie w prywatne rece. Podobno byly proby sprzedania, ale nie bylo chetnych. Co jednak robi ta brama? Chociaz z drugiej strony szeroka sciezka miedzy oliwkami mozna dojsc swobodnie do samego Calbi.
Ostatnie ciekawostki od pani: po przejsciu mostu, po lewej dochodzi sie do podziemnych galerii, do ktorych mozna wejsc. Trzeba jednak miec odpowiednie obuwie (bo tak mokro i bagnisto) oraz posiadac latarke. W galeriach zamieszkuja nietoperze… A pod mostkiem przechodzila kiedys kolej, ktora laczyla Arezzo z regionem Marche.
Nota: Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o PRAWIE AUTORSKIM I PRAWACH POKREWNYCH (DZ.U.nr 24, poz. 83) zabronione jest kopiowanie i rozpowszechnianie tekstu i zdjęć umieszczonych na tej stronie bez wiedzy i zgody autorki. Nie zgadzam sie na kopiowanie i przywlaszczanie tekstu z mojego bloga pod czyims imieniem czy nazwiskiem.
Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem tego co opisujesz i robisz te ciekawe zdjęcia można tylko w głowie dopisywać sobie różne historie z tych przecudnych miejsc tak tajemniczych.pozdrawiam Cię serdeczne z zimnej i deszczowej Szkocji
Serdecznie dziekuje za piekne slowa. Staram sie opisywac wszystko jak najlepiej i zrobic jak najwiecej zdjec. W Lucchio pstryknelam chyba 600 zdjec, wiec przygotowanie postu zajelo mi 7 godzin… Calbi przygotowalam w godzine :), bo tutaj byly dwa domy i kosciol. Serdecznie pozdrawiam, A.