Artur z rodziną i gotowanie u Marii
Kolejnymi goscmi w Pistoi byl Artur z rodzina. Wybrali sie tutaj w srode, z nadzieja ze uda sie wygospodarowac troche czasu na targ. Niestety nie udalo sie. Zrobilismy sobie tour gastronomiczne. Najpierw wstapilismy do Ireny do piekarni, nastepnie przeszlismy do pizzerii a taglio (na kawalki). Potem odwiedzilismy sklepik ze swiezym makaronem i zakupilismy tagliatelle. Oczywiscie kazdy nasz krok byl upamietniany.
Babcia Maria zaprosila nas na obiad, wiec pospieszylismy do niej na makaron. Artur wczul sie w role kucharza i od razu zajal sie krojeniem pomidorow.
A ja biegalam miedzy kuchnia, a jadalnia w celu tlumaczenia rozmowy. Maria jest osoba, ktora mowila by przez cala dobe 😀 , wiec tlumaczenia bylo sporo.
Oczywiscie na makaronie sie nie skonczylo. Na stol weszly roznego rodzaju dnia z warzyw. A na koniec nonna (czyt.babcia) wyjela mega-pojemniki z przetworami:
baklazanami w oliwie,
karczochami w oliwie,
fenkulami w oliwie.
Nie mogla wypuscic gosci z pustymi rekami. Brzuchy byly juz napelnione po brzegi.
Po kawie udalo nam sie zrobic pamiatkowe zdjecie.
Nastepnie udalismy sie do Betty na jeszcze maly deser. Zawsze milo skosztowac jest lody 🙂