Ostatnie dni w przedszkolu

Ostatnie dni w przedszkolu daja naprawde duzo do myslenia.

Wczoraj Julcia zwierzyla sie, ze naczucielka powiedziala jej, zeby nie pila tak duzo, bo woda musi starczyc rownie dla innych dzieci. Mam nadzieje, ze pani N. powiedziala to w zartach, bo innego wytlumaczenia nie znajduje. Jak mozna limitowac wode 5-letniemu dziecku? Chyba zartujemy!

Natomiast w srode odbylo sie zakonczenie roku szkolnego: krotkie przedstawienie, a na koniec wreczenie dyplomow dzieciom,ktore koncza przedszkole. Moja Julcia tez je konczy, tylko ze jest w grupie mlodszej. Po zakonczeniu roku podeszlam do nauczycielki Julci i poprosilam, czy byloby mozliwe zeby i Julcia dostala taki dyplom pamiatkowy. Na to naczycielka, ze Julcia jest w grupie czterolatkow, a to pieciolatki dostaly dyplomy. W koncu udalo sie jakos poprosic, a gdyby byly problemy to powiedzialam, ze sama wydrukuje Julci dyplom. Lepiej jednak, zeby to szkola zrobila, a nie matka prawda?

I oto co wczoraj przynosi moj maz z przedszkola:

Byc moze w oddaleniu nie widac tego, co chce wam pokazac. Zrobilam wiec przyblizenia:

Kochani, sprecyzuje:

to jest dyplom pamiatkowy na zakonczenie przedszkola. Cos, co zostaje nam na cale zycie i powinnismy wracac do niego z lezka w oku.

Jak dla mnie to osoba, ktora wykonala napisy na dyplomie, powinna sie wstydzic, ze cos takiego wreczyla rodzicowi.

Z drugiej jednak strony ten dyplom odzwierciedla dla mnie sytuacje w panstwowym, wloskim przedszkolu. Pozostaje pewien zal w sercu.

Taki dyplom powinno sie chyba zakopac gdzies gleboko pod biurkiem? A moze przesadzam? Czekam na Wasze opinie.