Niech zyje Agostino!
Malgosia, z ktora spotkalam sie jakies 10 dni temu uczeszczala do tej samej szkoly, co ja w 1996 roku. Zapisala sie na kurs gotowania i jak sie okazalo nadal uczy tam ten sam nauczyciel.
Ile lat pracuje tam Agostino, skoro od mojego kursu minelo 17 lat!
Zobaczcie moje pamiatkowe zdjecie z Agostino (1996):
A teraz zdjecie zrobione w zeszlym tygodniu:
Pan sie nie zmienia, prawda? No moze troche wlosy ma inne. I pare kilogramow wiecej (ale ktoz ich nie ma!)
To bardzo mile zbiegi okolicznosci, ze ja i Malgosia mialysmy tego samego nauczyciela. Jaki ten swiat jest maly!
Viva Agostino!
O,to bardzo mila historia.Na pewno „maestro” Agostino bylby
dumny,gdyby wiedzial,ze jego dawna uczennica pisze ksiazki kulinarne.
Moze Malgosia mu o tym opowiedziala 🙂
miłe wspomnienia 🙂
🙂
Olu, to Ty się nie zmienilas! a swoja droga dziwnie przeplataja sie losy ludzi, tylu uczniow mial ten nauczyciel a on trwa w jednym miejscu. sa tacy, ktorzy powiedzieli by ze on sie nie rozwija a on najwidoczniej lubi swoja prace!
Ja mysle, ze to fascynujace, ze on ciagle tam pracuje. Widocznie to jego pasja – gotowanie. Swoja droga wlasnie zastanawiam sie nad przyjeciem takiej pracy, tez we Florencji 🙂
Olu, no pewnie, że powiedziałam Agostino o Twojej książce 🙂 Był nią bardzo zainteresowany, ale niestety, nie zdążyłam mu jej pokazać w Internecie, gdyż zawsze po kursie gotowania biegł szybko na następne zajęcia. Ale był dumny z tego, że jego uczennica pisze książki o włoskiej kuchni!
Pozdrawiam już z Polski!
Mozna powiedziec, ze Agostino przyczynil sie do mojej pasji gotowania 🙂 pozdrawiam, tu deszczowo…. 🙁