Konferencja w Agliana
Wiekszosc niedzieli spedzilam na konferencji pt.: „Ku większej świadomości
zdrowotnej, żywnościowej i obywatelskiej”. Musze napisac, ze dowiedzialam sie wielu nowych rzeczy, niestety zwiazanych ze sprawami ktore nas nurtuja.
Pierwsza osoba, ktora uslyszalam byl Claudio Bellaroba. Opowiadal on o chorobach, w tym przede
wszystkim o nowotworach.Jak dobrze wiemy medycyna przeksztalcila sie w przemysl.
W Ameryce istnieje ksiazka pt.DSM, w ktorej przedstawiono wszystkie nazwy chorob umyslowych.
Do tej pory wyszlo piec wznowien tej ksiazki. Pierwsza edycja z 1953 roku opisywala 112 chorob, ta z 1994 roku juz 374!
Wymyslane sa ciagle nowe choroby, tak by wzrastal handel lekarstwami.
I tak to chorobami staly sie:
niesmialosc,
robienie nieporzadku,
brzydkie pismo,
nielad matematyczny – tj. brak umiejetnosci liczenia.
Pan wymienil jeszcze dwie choroby,ale musialabym siegnac do tej ksiazki by potwierdzic ich
istnienie, chodzi o picie zbyt duzej ilosci kawy oraz rzucenie palenie w sposob natychmiastowy.
Wyobrazcie sobie, ze co osmy Amerykanin cierpi na chorobe, ktora nazywa sie lek. Oczywiscie
przemysl farmacautyczny jest z tego bardzo szczesliwy.
Na koniec wiadomosc, ktora mna wstrzasnela: wedlug danych podczas strajkow lekarzy, w szpitalach umiera mniej ludzi.
Drugi pan, ktory poprowadzil konferencje nazywal sie Roberto Marocchesi. Zajal sie szkodliwoscia
spozywania cukru oraz mleka (nie matczynego, tylko krowiego, koziego itd.). Podal ciekawa statystyke, lecz niestety nie sprecyzowal czy dotyczyla ona Wloch czy Stanow Zjednoczonych. Tak czy
inaczej w drugiej polowie XIX wieku czlowiek zuzywal srednio 3 kg cukru rocznie. Na poczatku XX wieku zuzywal juz 25-30 kg cukru rocznie. Czy to jest naprawde mozliwe?
Niestety nie doczekalam konca przemowienia tego pana, Julcia zaczynala biegac po calej sali…A bylam ciekawa, jak argumentowal ten pan swoje przekonanie, ze nie widzi potrzeby picia mleka sojowego, ryzowego i innych pochodzenia roslinnego.
W przerwie miedzy jednym przemowieniem, a drugim organizatorzy konferencji
zaprosili do stolu, na ktorym postawiono kosze z owocami.
Niech zyja owocki!
Ide po pomarancza, ktory w sobote przyjechal z Sycyli 🙂