Przedszkole: raz tak, raz nie
To przedszkole Julci to dziala na zasadzie: w poniedzialek tak, we wtorek nie…
W zeszly piatek pani nauczycielka wreczyla mi kartke do podpiania, ze zapoznalam
sie z informacja, ze 13 listopada odbedzie sie zebranie zwiazkow nauczycielskich
i zajecia rozpoczna sie o godzinie 12. Czyli bez sensu posylac dziecko do przedszkola.
Natomiast 12 listopada (w poniedzialek) pani nauczycielka wreczyla mi jeszcze jedna kartke.
Zapoznalam sie z trescia: 14 listopada nauczyciele oglosili strajk i zajec nie bedzie.
Przeciez jakies dwa tygodnie temu juz byl strajk!
Wczoraj wszystkie szkoly strajkowaly. Rowniez starsze dzieci nie maly zajec. Musial byc tez jakis przemarsz przez miasto, bo mlodzi grupowali sie na Placu Mazzini i trzymali choragwie w reku.
Niektorzy uczniowe przesiedzieli dzien w parku.
Bylo tak cieplo i milo, ze rozumiem ich wybor.
To trochę jak ze strajkami w madryckim metrze we wrześniu i październiku b.r. Polegało to na tym, że w niektóre dni w określonych godzinach składy kursowały nie co 7-8 minut, a co 18-22 minut. Sęk w tym, że poza motorniczymi prawie nikt nie wiedział, które to były te określone godziny.
🙂
Starsze dzieci mogą posiedzieć w parku. Dużo gorzej pewnie mają maluchy, które przecież same czasu spędzać nie mogą. Czy te strajki coś zmieniają w ogóle, dają jakiś efekt?
A no wlasnie, prawda jest taka, ze strajkuja a to nic nie daje. I tak podobno od bardzo wielu lat…